Znalazłam chrząszcza. Chrząszcz ten był całkowicie i nieodwołalnie martwy. Jego kilku poprzedników nie było i zbiegło chyłkiem z balkonu przy próbie "wietrzenia zwłok". Ten pozostał w grzecznym i smutnym bezruchu, choć tego właśnie się po nim spodziewałam. Lubelsko-leśny chrząszcz o nieznanej przeszłości czeka na kozetce, przygotowywany do złocenia 22 karatami.
Złoty całun - początek zawijania...
Niestety już teraz muszę przyznać, że poniosłam klęskę. Moje wyobrażenia o włoskach, pokrywających tłumnie całe ciało okazały się nieprzesadzone - złoto lubi gładkie i proste sytuacje. Końcowy efekt jest mizerny, czeka go jeszcze lekki kontur po niedozłoconych częściach.
Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam ani nie wystraszyłam.
Jednocześnie pragnę oświadczyć, że nie eksperymentuję na żywych organizmach, a przy martwych również nie przekraczam granic stawonogów. Jak na razie ;)
ha ha ha :D
OdpowiedzUsuńIt's alive :DDDDDDDD
ha ha ha już widzę nadejście Green Peace'u za bezczeszczenie zwłok zwierzątka ha ha ha
Skarabeusz + złoto + Kot = klątwa faraona!!!
OdpowiedzUsuń;)
A on się nie rozleci na kawałki? Myślałam, że te zwłoki wpierw się w czymś utrwala, żeby się potem dzieło nie rozleciało.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Achch!! Widzę złotego chrząszcza!!!
OdpowiedzUsuńMoże to właśnie BYŁ faraon - dwa życia wstecz
Piękna by z tego była broszka,lub inny gadżet biżuteryjny ,ach już go sobie wyobrażam na cieniutkiej,czarnej apaszce pod szyją ...i niemal słyszę przerażony krzyk mojej siostry (nawet martwe robaczki nie należą do jej ulubionych...)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i życzę miłej(dalszej)pracy nad robaczkiem.
Moje Drogie!
OdpowiedzUsuńAnabell - tym razem miał być programowo nietrwały, przypominając o tych wszystkich mementomorach. I technikę chciałam przetestować - na ile można te czy inne kleje. Dziękuję za Twój głos!
Anetko - oby nas ktoś kiedyś tak wyzłocił ;D
pozdrawiam! Muszę do Ciebie maila wystosować.
Czary Mary - w sklepie przy muzeum w Kairze sprzedają złote skarabeusze, jednak nie tak dokładne - a ja mam bzika na punkcie autentyzmu i detalu. Masz rację, taka zawieszka byłaby piękna! Będę się szkolić i dążyć do tego, aby kiedyś utrwalić jakiegoś chrząszcza całkowicie!
Pozdrawiam i cieszę się, że Ci się gość podoba!
Mrocznie się wiosna zaczęła, nie ma co! :D Lubię tak... nieustannie i niezmiennie podziwiam Twoje poczynania!
OdpowiedzUsuńMasz złote ręce,podoba mi się i to bardzo.Te ze sklepu to już nie to...Miłego wieczoru... :*
OdpowiedzUsuńJa nie wierzę w reinkarnację, dla mnie zwierzęta, według Biblii, nie mają duszy. jeśli są więc martwe, nie cierpią i szacunek dla ich zwłok jest zbędny. Oczywiście z zachowaniem rozsądku i smaku. To, co zrobiłaś, jest pomysłowe i świetne. Szkoda, że nie dał się pokryć płatkami dokładnie...
OdpowiedzUsuńSzaleństwo, piękne w swym okrucieństwie :)
OdpowiedzUsuńW kategoriach ludzkich i doczesnych: jakiż większy przejaw szacunku niż otulić formę 22 karatami?
OdpowiedzUsuńByć może uroda ślimaka czy dżdżownicy może być dyskusyjna, ale one są tak piękne, te chrabąszcze.
Doro, zaciszny i prywatny kącik dla gości szykuje się. Nieustannie zapraszam do mojego nowego sztetl ;)
Kawałek Siebie:
OdpowiedzUsuńwitam!
Pokryję go dokładniej, musi jednak dobrze wyschnąć.
Dziękuję!
AgaWa - ;DDD
Nurrgulo - dziękuję!;)
Czary Mary - miłego dnia, czas zmyć złoto z rąk!
Anetko - ah, jak to brzmi wspaniale! Obyś nie wykrakała! Dziękuję!
Masz rację, źródłem wszystkich moich złotniczych działań jest ubóstwienie materii, nawet tej lichej.
Wykrakała?
OdpowiedzUsuńCzyżby w czyimś umyśle szykowały się do zmaterializowania złote dżdżownice? ;)
Fuj, dla mnie obrzydliwe ;) Nie lubie robali nawet jesl to skarabeusz :)
OdpowiedzUsuńMoże lekkie opalenie robaczka przed złoceniem by pomogło :) włosie się przytopi i nie zniszczy tak złotka. Pomysł wzięty od kulinarnego przepisu do przyrządzenia tarantuli z national geographic więc nie wiem czy zadziała :)
OdpowiedzUsuńSzanowny Andrzeju, niewykluczone! Na razie jednak mam zwłok sztuk cztery, w zupełnie innym gatunku - trochę boję się zniszczyć. Twoja sugestia zostanie jednak wzięta pod uwagę, jeśli wróci mi odwaga ;)) piękne rzeczy robisz. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNo i masz skarabeusza.
OdpowiedzUsuńŚwietne nie wpadł bym na taki pomysł :)
OdpowiedzUsuń